W tym poście podzielę się z Wami moim słowniczkiem, który powstał podczas pierwszych tygodni z moimi Stefkami, a także wrażeniami z pierwszych tygodni pracy nad dwujęzycznością moich chłopaków. Za mną już dwa miesiące życia jako MamaStefków. Na szczęście trafiły mi się mało absorbujące egzemplarze, w związku z czym w miarę szybko mogę zająć się realizacją mojego szalonego planu kontaktowania się z moimi berbeciami po angielsku. Żeby nie było zbyt ostro - pierwszy miesiąc był wrzucony totalnie na luz. Generalnie gadałam wtedy do chłopaków po polsku; czasami tylko próbując im zaśpiewać kołysankę po angielsku.... ale że zapominałam jaki jest tekst, to kończyło się tylko na nuceniu Twinkle Winkle (a że kołysanka ta ma tę samą linię melodyjną co Aaaa Kotki Dwa, to nie było w tym za dużo dwujęzyczności...). Potem powoli zaczęłam przerzucać się na język angielski. Początkowo było to dla mnie zupełnie nienaturalne - do głowy przychodziły mi tylko polskie frazy które mniej lub bardziej u